wtorek, 15 marca 2011

wtorek.

Dwie pozytywne wiadomości tego uroczego dnia.
Po pierwsze - brak matematyki.
Po drugie - zakupy.
Kupiłam sporą torbę, czarną, z cekinami, białą bluzkę, z koronkowymi rękawkami, leginsy z ćwiekami i białą bluzkę, tuniczkę, śliczną, nie wiem jak opisać jej wygląd, ale zakochałam się! :)
Mam w planach zakup bombki - najlepiej sukienki, mój ukochany krój, wyglądam w nim korzystnie.

Sfera duchowa. Niekorzystnie. Uwikłałam się z problemami, ale czegoś brakuje. Osoby, która byłaby pozytywnie nastawiona do życia, uśmiechnięta, trochę taka jak ja, a co najważniejsze płeć przeciwna. Człowiek, który nie bałby się udzielić swojego ramienia, do płakania, nie przejmował by się stanem bluzy, a moim. Spotkałam już takich na swojej drodze, mam nadzieję, że jeszcze wszystko przede mną. Wierzę w facetów.

Sprzeczne sygnały od pewnego faceta rozpieprzają mnie na kawałki. To co pisze, jak wygląda. Właściwie nie powinnam zawracać sobie tym tyłka, ale stare przyzwyczajenia biorą górę. Nie wiem po co to robi, odczuwam, iż nawet gdybym była sama nie miałabym u niego najmniejszych szans.


Jutro testy - human, nie wiem czy to lubię, ale postaram się zrobić to jak najlepiej.


Kocham Cię.








Lecę, pędzę do prasówki i matematyki! ;/

poniedziałek, 14 marca 2011

inspiracje.

Chciałabym przekształcić blog, który służył mi do wylewania swoich myśli w coś - rodzaj pamiętnik, dziennik. Pragnę dzielić się z podglądającymi moimi inspiracjami zaczerpniętymi z internetu, ubraniami, które kryję w szafie, najnowszymi 'sesjami' czy przeżyciami. Mam nadzieję, iż nie wymięknę.
Dziś zaprezentuję kilka inspiracji, jeśli chodzi o stroje. Właściwie wszystkie z tych rzeczy chętnie odnalazłabym w swojej szafie. Ogólnie ubieram się raczej sportowo, ale obiecałam sobie od wiosny zadbać o siebie, czyli mniej więcej za jakiś miesiąc, gdy będzie ciepło, wskoczę w obcasy na podbój świata. ;)









1. A mówiłam, że kocham banalne napisy?
2. Motywy bajkowe lub fantastyczne od zawsze mnie kręciły, wiec Batman.
3. Chanelka, najukochańszy krój torebki.
4. Zestaw faworyt - nie obraziłabym się, gdyby ktoś sprawiłby mi taką koszulkę, a w poszukiwaniu podobnego sweterka wybiorę się do SH. :)

poniedziałek, 28 lutego 2011

poldimania.

Czułam wzrok wielu osób, delikatnie otworzyłam powieki, tłum wpatrywał się nas nieustannie. Przestaliśmy. Salwy braw rozległy się po korytarzu. Wybudziły dyrektora, wyszedł więc zobaczeć owe widowisko. Zaskoczony dostrzegł Lukasa trzymającego mnie za prawą dłoń. Uśmiechnął się, podszedł do nas, uroczyście powitał go w naszej szkole, przedstawił się. Durna szopka - pomyślałam, wypowiedziałam to szeptem, usłyszał, uśmiechnął się do mnie. Wyszliśmy, a za nami kilkadziesiąt osób. Wybuchłam..
- Jak mogłeś tu przyjść? Powiedziałam Ci, że muszę poprawiać oceny, zaliczać.
- Nie denerwuj się Kochanie - wyszeptał. Po prostu tak bardzo stęskniłam się za smakiem twych ust, zapachem ciała, delikatnym dotykiem, musiałem.
- Oj dobrze, dobrze. 
Nie potrafiłam złościć się na niego dłużej niż pięć minut, jego anielski uśmiech, błyszczące oczy, zasłoniły mi wszystko. Zorientowałam się, iż zadzwonił dzwonek.
- Muszę lecieć na Niemiecki - w moim głosie brzmiała nuta smutku.
- Może pójdę z Tobą? Umiem go perfekcyjnie, będę fajnym modelem. 
- Dziękuję, ale ta Kosa pewnie nie pozwoli. 
- Jak nie? Zaraz to załatwię. 
Odprowadził mnie pod klasę i szybko pobiegł pod pokój nauczycielski, do którego pokazałam mu drogę, opisałam również nauczycielkę, która uczy mnie tego przedmiotu. Po kilku minutach zeszli wspólnie, rozmawiając po niemiecku. Kosa otworzyła klasę, uśmiechając się do mnie, poprosiła moją przyjaciółkę by usiadła do drugiej ławki, Lukas siadł na jej stałym miejscu. 
- Dzisiaj będzie gościł u nas specjalny gość, Pan Lukas Podolski - na te słowa wstał i uśmiechnął się do odwracających się głów wszystkich znajomych mi ludzi. Dlatego będziemy mówić o sporcie, zwracając szczególną uwagę na piłkę nożną. Wszyscy wiecie kim jest ten Pan - ciągnęła.. Odpowiedzieliśmy twierdząco. A teraz przechodzimy do tematu.
Lekcje minęły szybko, nasz gość wrócił do hotelu i podjechał po mnie taksówką po lekcjach, uprzedziłam mamę, że wrócę późno, w samochodzie. Zamówiliśmy obiad do pokoju. 
- Musimy poważnie porozmawiać - powiedział.
Zamilkłam przestraszona.. 

niedziela, 27 lutego 2011

poldimania

Wszystko poszło zgodnie z planem, jechaliśmy moim gratem, zazrzuciliśmy różnych polskich raperów, bo preferujemy taką muzykę. Rozmawialiśmy, a ja bezskutecznie starałam skupić się na jeździe. Nie wychodziło mi to, ciekawe dlaczego. W połowie trasy Lukas zapytał czy zatrzymamy się na posiłek, zgodziłam się. W przypadkowym zajeździe zjedliśmy niesmaczny obiad. Schabowe, frytki i beznadziejne surówki.. Kupiliśmy chipsy, kilka tigerów i ruszyliśmy, teraz ja byłam pasażerem, a On kierował. Było ciepło, właściwie wakacyjnie. Miesiąc do zakończenia drugiej LO. Miałam ledwie osiemnaście lat, Poldi dwadzieścia pięć jak będzie to wyglądało w oczach ludzi, pewnie, że nastolatka poleciała na grubą mamonę popularnego piłkarza. Od dawna było jasne, iż uwielbiam piłkę nożną, a moim ukochanym zawodnikiem jest właśnie on Łukasz Podolski, który trzymał w dłoni kierownicę mojego starego auta. To nierealne. Około 19.00 zajechaliśmy pod mój dom, na szczęście paparazzi nie ruszyli za nami. Pośpiesznie weszliśmy do klatki, by nikt nie zaczepił mojego wybranka prosząc o autograf. Weszłam bez pukania. Mama uśmiechnęła się na wejściu, tata stał w oddali, odrobinę speszony, a młodszy brat podbiegł i wypytywał o wszystko. Zapewniony, że dostanie piłkę z autografami niemieckiej reprezentacji, oraz Lukasa na cały jutrzejszy dzień, zasiadł przy stole. Rodzice polubili go, tata wyśmiewał to jak mówi po polsku, żartował, iż udzieli mu lekcji, Lukas wtórował mu w żartach i zapraszał na lekcje niemieckiego, było miło. Zakwaterował się w jedynym, wartym polecenia hotelu w mieście. Następnego dnia musiałam iść do szkoły, pożegnaliśmy się szybko. Nie chciałam komukolwiek wspominać o mej przygodzie, gdy niespodziewanie na drugiej przerwie zobaczyłam Go na szkolnym korytarzu, a w koło pełno panienek, śliniących się na idealne ciało i buźkę Goldiego. Podeszłam z przyjaciółkami, po grzecznościowym przedstawieniu - Lukas, Martyna, Kinia, Ola. - Ola, Martynka, Kinia - Lukas, rzuciłam się w ramiona piłkarza, a on pocałował mnie namiętnie na środku korytarza...