niedziela, 27 lutego 2011

poldimania.

Byłam zaskoczona tak otwartą propozycją Lukasa, zawsze starał się być delikatny. Teraz powiedział to z naciskiem. 
- Jakim cudem? A mecze?  Gdzie będziesz mieszkał? Jestem licealistką, muszę się uczyć.
- Będę mieszkał w hotelu, mam dwa tygodnie przerwy, będziesz chodziła do szkoły, uczyła się jak zwykle. 
Cieszyłam się, z tej propozycji, ale przecież wzbudzimy sensację wśród uczniów liceum, mieszkańców miasta. Zadzwoniłam do mamy, zdawkowe esemesy wysyłane jej podczas mojej kilkudniowej przygody, nie wystarczały.
- Mamo.. 
- Cześć Duśku, co się stało?
- Poznałam kogoś..
- Kogo? Zrobił Ci krzywdę? - mama przestraszyła się nie na żarty.
- On jest sławny, Mamo.
- Piosenkarz, piłkarz, aktor?
- Piłkarz.
- Reprezentant Polski, jak miło. 
- Niemiec, Mamo.
- Jak się nazywa? Nie jestem już dobra w te klocki, ale może kojarzę.
- Lukas Podolski.
- Przecież od zawsze za nim szalałaś? I co teraz?
- Przyjeżdżamy jutro do Biskupca. 
- Dobrze, zrobię wystawny obiad, zadzwońcie przed Olsztynem. Dobranoc i uważajcie na siebie.
- Dobranoc.
Poldi przysłuchiwał się rozmowie, z rozbawieniem w oczach, ledwie hamował śmiech. Gdy skończyłam - wybuchł. 
- Chyba jednak teściowa mnie polubiła. 
- Nie wiem dlaczego, ale tak. Wiedz, że nie zasłużyłeś - walnęłam go poduszką w głowę.
Biliśmy się jak dzieciaki, miał niesamowitą kondycję, zdjął koszulkę, było dosyć gorąco. Jego idealna klatka piersiowa, mięśnie.. Przestałam. Delikatnie dotykałam brzuszka mojego idola, nie wierząc, że to wszystko jest prawdą. Spojrzał prosto w me brązowe tęczówki. Wymiękłam.. Poczułam ciepłe wargi, na moich. Potem wszystko działo się szybko. Namiętne pocałunki, dotyk, przytulanie.. Do niczego nie doszło, nie było w nim za grosz prostego mężczyzny, myślącego o jednym. Dojrzały, czuły - te przymiotniki opisywały go stuprocentowo. Potem zasnęliśmy, wiedząc, iż czeka nas ciężka podróż na Mazury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz