Koło osiemnastej zadzwoniłam do Lukasa, myślałam, że dopiero skończyli trening, ale myliłam się. Moja ukochana reprezentacja, była już na miejscu. Goldi, powiedział, że wyjdzie po mnie, przed stadion. Pół godziny później, czekałam w umówionym miejscu. Niestety, spotkaliśmy natrętnych paparazzi, robili nam setki zdjęć, zadawali tysiące pytań. Uśmiechaliśmy się i pozowaliśmy, jak by nigdy nic. Wszystko wydawało mi się być, takie zachwycające. Rozmowa trenera z Lukim, była dla mnie nie zrozumiała do czasu, kiedy nie zaczął tłumaczyć mi jej przebiegu, a brzmiała ona tak :
- Chciałbym siedzieć na ławce.
- To ważny mecz, jeśli strzelisz dwie bramki w pierwszej połowie, drugą opowiesz, swojej dziewczynie do ucha.
Zrobił tak jak obiecał, Goldi strzelił, dwie bramki i został zdjęty. Gdy usiadł obok zawstydziłam go, stwierdzeniem, że jest mistrzem. Pocałował mnie, w ramach podziękowań, olewając przy tym fotografów. Mina mojego kochanka, mówiła nie bój się, innych, bliskich mu, również. Mecz zakończył się niewielką wygraną, reprezentacji Niemiec - 5:4. Pełni radości wróciliśmy to hotelu. Müller triumfował, bo to on, strzelił w dodanej, 92 minucie, ostatnią bramkę. Tego wieczoru pili wszyscy razem, przy jednym, olbrzymim stole. Mieli miesiąc przerwy, tzw. wakacji, wracali do swoich mieszkanek, czy domków, gdzie czekały na nich, utęsknione rodziny. Poldi, był dziwnie przygnębiony, przez cały wieczór sączył jednego, niebieskiego drinka i nie cieszył się, ze zwycięstwa, więc martwiłam się. Około 00:00, postanowiłam zostawić tłum, rozbrykanych już, Niemców, z niektórymi wymieniłam się numerami, zapraszali mnie do siebie, niektórym, podałam dłoń i powiedziałam, że będę o nich pamiętać, pogratulowałam, wszystkim wygranej, Thomas nie chciał wypuścić mnie z objęć, ale niestety musiał, ponieważ, nie chciał kłócić się z Lukim. Nie podeszłam, do najważniejszej mi osoby, nie miałam odwagi. Wykąpałam się i położyłam, przezornie nie zamknęłam drzwi. Po kilkunastu minutach przyszedł do mnie, myślałam, że chce się pożegnać, ale był w piżamie, z bagażami - Wprowadzam się - powiedział.
w sobotę byłam, na zdjęciach - pokażę Wam dwa, byście mogli ocenić rezultat.
Ja :
no super ;D kocham Cię.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że skończy się szczęśliwie.. ta nadzieja. ;)
OdpowiedzUsuń